ul. Spacerowa 4, 05-822 Milanówek

Audiobook “Mistrzowie Lokalnego Słowa”

Data publikacji: 08/11/2022
Mamy to!😁
Możemy się z Wami podzielić audiobookiem🎧, który zrealizowaliśmy w ramach warsztatów z nagrywania plików audio🤩
 
Dziękujemy naszym lektorom🥰
– Leon Kremer – Laureat konkursu recytatorskiego “Mistrzowie Lokalnego Słowa”
– Wiktoria Taras – Laureatka konkursu recytatorskiego “Mistrzowie Lokalnego Słowa”
– Helena Kremer – Czytelniczka
– Iwona Dornarowicz – Stowarzyszenie T-Art
oraz zespołowi naszej biblioteki😍
Zapraszamy do OBEJRZENIA !!

 
Zapraszamy do odsłuchania ‼️

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w ramach realizacji Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0 na lata 2021-2025

 

Tekst:

Jarosław Iwaszkiewicz - Żonie
czyta: Edyta Dziewicka – Miejska Biblioteka Publiczna w Milanówku

Ten wiersz o kwiatach i jeziorach
To jest dla ciebie, ukochana,
Abyś słyszała, jak w szuwarach
Tajemnie śpiewa vox humana.

Bo są jeziora i są kwiaty,
Pod powiekami śpiące w głuszy,
I czasem zabrzmi głos skrzydlaty
W ukryciu wodnych pióropuszy.

I kiedy milczą wszystkie chóry,
I ziemi krwawy dyszy opar,
Brzmi jeszcze głos poety, który
Walącym w dąb się wichrom oparł.

Brzmi jeszcze czysta, żalna nuta,
Która do duszy ci przenika,
I śpiewać będzie zawsze, póty,
Póki się rodzi świat i znika.

Ten głos jest nikły i nieśmiały,
A bije w niebo jak skowronek,
I taki cichy, taki mały,
Przecież zwiastuje wielki dzionek…

Ach, nie ostatnim anim pierwszy,
Któremu na to serce dano,
Aby zaklinać w małość wierszy
Olbrzymi pogłos – vox humana.

Jarosław Marek Rymkiewicz - Ulica Mandelsztama
czyta: Dawid Kosecki – Miejska Biblioteka Publiczna w Milanówku

A gdzie jest ta ulica Nie ma tej ulicy
Idą przez śnieg w walonkach carscy robotnicy

A gdzie jest ta ulica To wiemy my troje
Tam gdzie kości są w ziemi, jako w drzewie słoje

Tam gdzie w słojach krew płynie Wszystko jedno czyja
Jak u Schuberta śpiewa długa biała szyja

Tam gdzie kości puszczają zielone gałązki
Od wieczności nas dzieli tylko chodnik wąski

Tam gdzie on sobie chodzi, karmi szczygły kosy
Jak u Schuberta w pieśniach długie białe włosy

Jak długa biała szyja naszej krwi naczynie
Jak krew gdy czarną falą z ust i uszu płynie

Tam gdzie z Bogiem pod rękę co dzień spaceruje
Fufajkę ma przegniłą i w szwach mu się pruje

Za nim enkawudzista idzie w sztok pijany
A Bóg z Schubertem grają na dwa fortepiany

Jarosław Marek Rymkiewicz - Ktoś śpiewa pieśń Schuberta
czyta: Leon Kremer – Laureat konkursu recytatorskiego „Mistrzowie Lokalnego Słowa”

Ktoś śpiewa pieśń Schuberta daleko za lasem
Daleko za istnieniem daleko za czasem

Ktoś śpiewa pieśń Schuberta gdzie nie ma nikogo
Wędrowiec do nicości idzie leśną drogą

Obok kwitną stokrotki ale całkiem żywe
Weź do mogiły tamtą kwitnącą pokrzywę

Weź tę gałązkę rdestu i te trzy ostróżki
Nie szukaj jest ta tylko nie ma innej dróżki

Wędrowiec do nicości do ciemnego boru
Jeszcze pachną fiołki na krańcach wieczoru

Jeszcze rdest biało kwitnie słońce się zapada
Tam w przesiece wędrowiec na kamieniu siada

Obok ciebie w ciemności one będą żyły
Te mogilne pokrzywy cud twojej mogiły

Stokrotki fiołeczki dziewczęce piosenki
Weź to wszystko ze sobą weź do martwej ręki

Wędrowiec idzie z kijem jaka długa droga
Nie ma na niej nikogo nawet nie ma Boga

Jeszcze kwitną jesienne półżywe derenie
Każdy listek ma swoje osobne milczenie

Jarosław Marek Rymkiewicz – Ogród w Milanówku, Pieśń Nocnego Wędrowca
czyta: Wiktoria Taras – Laureatka konkursu recytatorskiego „Mistrzowie Lokalnego Słowa”

Chodź ze mną żabo i ty tam – trzynoga
Idziemy prosto – do naszego Boga

Chodź bury kocie i czeremcho szara
I jeż do Boga – też się stąd dojść stara

I jeż do Boga – też ma swoje prawo
Za tajemniczą obecności sprawą

Chodźcie sosenki – gdy macie życzenie
Bóg wytłumaczy nam swe nieistnienie

Każdy ma prawo wchodzić do ogrodu
Chodź bury kocie tyś za ludzkiego rodu

Zaraz zakwitnie moja dzika łąka
Ja na to liczę że Bóg tu się zbłąka

Że Bóg tu wejdzie – w nocy – po kryjomu
Pytając czemu kotów nie ma w domu

W nocy – ukradkiem – widoczny w połowie
I coś ważnego mnie i żabom powie

Zbudzi mnie ze snu – ja w to mocno wierzę
I spyta gdzie są pogubione jeże

I czemu brzozy cierpią – tak w milczeniu
Jakby wiedziały o swym nieistnieniu

Kot żółty poszedł na poszukiwanie
I może wcześniej on przed Bogiem stanie

Jeże czeremchy chodźmy przyjaciele
Mało co wiemy a jest pytań wiele

Kot żółty poszedł na poszukiwanie
Zaniósł do Boga nasze zapytanie

Maciej Słomczyński - Pies znad Warty
czyta: Helena Kremer – Czytelniczka

Siedział sobie pies nad Wartą
I tak myślał: „Czy to warto,
Mieszkać ciągle w jednym kraju,
Jak kokoszka albo zając?
Bez paszportu się przemycę
I wyjadę za granicę”.
Oszczędności wręczył żonie,
Machnął łatką na ogonie
I wyjechał do Paryża.
Tam, gdy hycel doń się zbliżał,
Wsiadł na statek do Londynu.
Już na statku dostał spleenu,
„Dziwny kraj, pogoda zła,
Stare panny, dżem i mgła”.
Więc wyruszył do Madrytu,
By obejrzeć walki byków.
Ale tam, już na granicy,
Chcieli zabić go celnicy.
Poprzez Włochy zwiał do Grecji,
Padwę zwiedził i Wenecję,
Maltę, Jałtę, Sewastopol,
Rzym, Krym i Konstantynopol.
W Konstantynopolu, Turek
Złapał go na długi sznurek,
Więc mu uciekł do Pekinu,
(Psy z Pekinu w świecie słyną)
Lecz go stamtąd Pekińczyki
Wygryzły do Ameryki.
Tam obejrzał co potrzeba
I obwąchał drapacz nieba:
„Wielki dom, lecz cóż mi z tego,
Kiedy tęsknię do małego.
Niech po świecie jeżdżą ludzie,
Ja – zostaję w mojej budzie”.
Wsiadł na statek, a we wtorek,
Jadł już w domu podwieczorek.

Jarosław Marek Rymkiewicz – Zachód słońca w Milanówku, 13 listopada 2001 roku
czyta: Iwona Dornarowicz – Stowarzyszenie T-Art

Zachodziło słoneczko za Grodzisk Jaktorów
Chmury były jak duchy tych odwiecznych borów

Tych borów których nie ma ale które były
Tam gdzie lisów sikorek jeszcze są mogiły

Tam gdzie swoją kochankę lisy pogrzebały
A ja tu teraz stoję – świat jest bardzo mały

Zachodziło słoneczko w lasach Bolimowa
Martwe lisy to moja z wami jest rozmowa

Od bolimowskich lasów siwy dzięcioł leciał
Zachodziło słoneczko za wszystkie stulecia

Za pośpieszne pociągi kolejowy dworzec
Jak na lisim pogrzebie żałobny proporzec

Za derenie za suche liście jarzębiny
Tam gdzie lisich kochanków były zaślubiny

Odjechały pociągi za Mariańską Puszczę
A teraz lisy ja was na zawsze stąd puszczę

Za Jaktorów i Grodzisk za gaje ruczaje
A teraz martwe lisy ja wam głos oddaję

Maciej Słomczyński - O chorym kocie
czyta: Aneta Majak – Miejska Biblioteka Publiczna w Milanówku

Choć się to u nas często nie zdarza,
Poszedł raz chory kot do lekarza.
I mówi: „Może, panie doktorze,
Pan mi w zmartwieniu moim pomoże.
Zeszłej soboty zjadłem stonogę,
Odtąd spokoju znaleźć nie mogę.
W żołądku moim biega stonoga,
Nie wiedząc jaka ku wyjściu droga.
Stoma nogami kopie i tupie,
Aż mnie od tego coś w krzyżu łupie.
Jeść już nie mogę i spać nie mogę,
A wszystko przez tę głupią stonogę.”
Doktór pomyślał, dał mu na poty
I za wizytę wziął dwieście złotych.
Pod ciepłą kołdrę włożył go potem
I rzekł: „Stonoga wypłynie z potem”.
Kot tak się pocił, aż się roztopił,
Ale stonogę w pocie utopił.

Jarosław Marek Rymkiewicz - Jadą zmarli
czyta: Wiktoria Taras – Laureatka konkursu recytatorskiego „Mistrzowie Lokalnego Słowa”

Jadą zmarli ale dokąd ale po co
Już noc późna oni jadą późną nocą

Już świt blady oni jadą ciągle jadą
Mają twarze umazane gliną bladą

Mają łokcie krwią pobladłą pobrudzone
jadą zmarli – nie wiedzący w którą stronę

Przez odmęty czarny komposty tej jesieni
Jacy bladzi! Wszyscy strasznie wykrwawieni

Jadą prędko coraz prędzej coraz dalej
Mnie się tutaj jeszcze jedna gwiazdka pali

Co za podróż! Gdzieś za dęby za jesiony
Przed tygodniem mój dąb jeszcze był zielony

Przez jaśminy czarne wrzosy przez pokrzywy
Płacze jesień płacze wrzesień – też półżywy

Żegnaj żegnaj żółty kocie mój kolego
Jadą zmarli jak w kadencjach u Schnittkego

Tam w jaśminach blady świt układa baśnie
I to moja tam w jaśminach gwiazdka gaśnie

Blade usta śpiewające do świtania
Krwi nie mają bo wyciekła z ich śpiewania

Bo ściekała im po łokciach i kolanach
Patrz! Pokrzywa ale z twarzą bardzo bladą

Już nikomu nie powiedzą ani słowa
Tu ulica jest Grabowa tam Dębowa

Jadą jadą – od kolejki w Milanówku
Nie chcą kwiatków nawet nie chcą mieć pochówku

Ten kto umarł ten już nie wie gdzie przebywa
Tylko taka jest tu prawda – ta prawdziwa

I pacierzy – nie chcą nawet i pacierzy
W nocy kot mój razem ze mną na wznak leży

Co za podróż! Jadą prędko z tego świata
Tylko jeszcze jedna piosnka wokół lata

Moja piosnka dla tych wszystkich moich drogich
Którzy jadą – nie znający swojej drogi

Moja piosnka dla Bożenki dla mamusi
Ten kto nie chce jej posłuchać ten nie musi

Moja piosnka dla umarłych brzóz jarzębin
I dla kotów gdy wychodzą z nocnych głębin

Leci płacze wokół tego ich jechania
Już nic więcej ja tu nie mam – do śpiewania

Jadą zmarli – przejechali pojechali
Rano niosą krwawe nosze ze szpitali

Miejska Biblioteka Publiczna w Milanówku

Moja e-bibliotek@ liderem informatyzacji na Mazowszu

Projekt jest realizowany w ramach programu 2.1 E-usługi, Poddziałanie 2.1.1 E-usługi dla Mazowsza, typ projektów Informatyzacja bibliotek, w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2014-2020.

Menu